poniedziałek, września 03, 2007

Niezbędnik - czyli jak przetrwać pierwszy tydzień na erasmusie:)

1. Podróż. Na dobry początek 21 godzin w autokarze. Już tam można poznać ludzi, którzy wiedzą o Aalborgu więcej niż my. Warto wyciągnąć z nich info:) Dobrze wiedzieć, jaki jest limit kilogramów na bagaż - jest to 40, a nie, jak myślała Krysia, 60kg :D. Na szczęście naszym kierowcą był Polak, którego łatwo dało się skorumpować:D

2. Akademik LUNA. Nasze mieszkanie jest dużo ładniejsze niż się spodziewałyśmy... Po tym, jak sprzątałyśmy je przez 3 godziny po porzednich lokatorach - sześciu Tajwańczykach (pokój jest 2-osobowy, ale jak widać spokojnie przenocujemy jeszcze 4 osoby na raz - wpadajcie:D). Dla fanów piłki nożnej - z naszego okna widać stadion, na którym właśnie rozgrywa się ligowy mecz (jest głośno - słychać, że kibice dobrze się tu bawią)

3. Komunikacja. O tym można by długo i namiętnie, ale ograniczymy się do kilku stwierdzeń - drogo, drogo i dla odmiany drogo (bilet miesięczny 150zł :O). Dlatego mimo wietrznej pogody wszyscy śmigają tu na rowerach.

4. Rower (!!!). Marzenie każdego erasmusa, niezależnie od narodowości (poza Norwegami - tylko dla nich komunikacja miejska jest tania). Zdobyć rower na początku semestru to nie lada wyzwanie. Jest kilka opcji:


  • kupić nowy - wydatek 1000zł lekką ręką...
  • kupić używany - czyli czatować 24h/d w necie, aby być pierwsza osobą, która odpowie na nowe ogłoszenie (rower ok.300zł plus koszty własne - liczne połączenia telefoniczne nieprzynoszące żadnych korzyści)
  • kupić znaleziony rower na aukcji policyjnej - gdyby było wiadomo, że zorganizują ją wcześniej niż za miesiąc
  • znaleźć stary, bezprzerzutkowy i bezhamulcowy, zardzewiały rower pod akademikiem (zapewne po sześciu Tajwańczykach) i doprowadzić go do idealnego stanu tzn. "byle jeździł"

Zgadnijcie, którą opcję wybrałyśmy? :D:D:D Oczywiście, że ostatnią :D I wcale to nie jest nasz głupi, polski pomysł - pierwsi wpadli na to nasi sąsiedzi Niemcy. (btw dobrze było sie z nimi zakolegować, bo mają dużo narzędzi i chęci do pomocy miłym dziewczynom z Polski:D:D)

5. Jedzenie. Kolejny istotny problem wśród erasmusów - jak zjeść, aby nie wydać ani korony (1 duńska korona = ok.0,52 zł). Polecamy powitalny obiad dla international students u Pastora z USA (bez konieczności nawracania się na baptyzm:) ). Druga możliwość: załapać się na bezpłatnego grilla i piwko wśród emerytowanych aktorów teatru alternatywnego, na jego 40 urodzinach. Poza tym, odkrywamy w sobie ukryte talenty kulinarne - gotujemy wszystko to, co w NETTO (duńskiej Biedronce) jest akurat na promocji:D Nie mówiąc o 20kg jedzenia przywiezionego z Polski (ach, ten nieszczęsny nadbagaż...).

6. Imprezy. Trafić do klubu jest bardzo łatwo - wszystkie znajdują się na jednej ulicy (unikatowej i słynnej w całej Danii): JOMFRU ANE GADE (rulez;P). Koniecznością wydaje się jednak organizacja tzw."before party" - zwyczaju powszechnie znanego także w naszym pięknym, rodzinnym, Polską zwanym, kraju. Piwo w klubie kosztuje 25zł - więc sami rozumiecie... dobrze, że w NETTO jest tańsze... Zasada jest taka, że biforki są w naszym akademiku, z którego na Jomfru jest 15 min spacerkiem (nawet wężykiem:D).

To tyle z "niezbędnika". Jest jeszcze wiele innych aspektów życia tutaj, którymi chciałybyśmy się z Wami podzielić, ale może nie wszystko na raz :D żebyście nie umarli z zazdrości:P se se se:P

Christine & Goschia (jak tu nas wołają).



1.before party w LUNIE 2. impreza u Pastora

3. nasz "apartment"

8 komentarzy:

Unknown pisze...

0 matko, już coś skasowałam, tzn mojego posta :/

w każdym bądź razie: rowery górą!!! i bardzo mi się podoba przez to ten aalborg :P

Unknown pisze...

looool, to zdjecie z rowerami mnie rozpieprzyło;D może wysłać Wam troche wd-40 i nowe linki do hamulców ?:D

QrczaQ pisze...

aaaaaaale bosko!!!! usmielam sie o tych Tajwanczykach, aaahahahaha. Enilej, rzeczywiscie drogo tam jest :/ Ale my, Polacy, wiemy jak oszczedzac, hyhy :D
buziaaaaaaczki :*:*:*

Unknown pisze...

ej, jakie zdjęcie z rowerami?? :/ mi sie żadne nie pokazuje :( tylko to zdjecie pokoju co tam Gosia siedzi chyba je... :P

Erasmuski Aalborg 2007 pisze...

wiecie jak to jest, Gosia albo je albo jest glodna;D
Aniu, zdjecie rowerow jest na samej gorze naszego bloga.
czekajcie na nowego posta jak wyglada szkola;)

Unknown pisze...

heh, moja mozilla firefox niestety nie widzi tych zdjęć :/
ale ściągnęłam sobie opere i teraz wszystko juz jest ok :D

more than cooking in IT pisze...

Ja chciałbym zaznaczyć, że sklep NETTO u nas w Polsce też jest.Bywa on, niestety, tylko na Pomorzu. Pamiętam, że cena wody Premium była w sam raz na studencką kieszeń :-)

Anonimowy pisze...

Ad.2 ta opcja z wyjazdem na mecz jest calkiem fajna ( co oczywiscie bylo by dodatkiem do odwiedzina was...buhahahaha

Rowery z aukcji milicyjnej sssaaaaą pomysl ze mozesz trafic na rower ,,norweskiego wojtaza"

swoja droga rozumiem ze tan nadbagaz to piwo przywiezione z Polski....